Zaprogramowany Mikołaj
przywiózł w zaprogramowanych saniach
zaprogramowany prezenty
zaprogramowanym dzieciom
Całe życie ostatnio wydaje mi się jakieś takie zaprogramowane. I nie mam na myśli tego codziennego cyklu: pobudka, śniadanie, praca, dom, kolacja, sen (na obiad jakoś zwykle nie starcza czasu). Chodzi mi tak jakby o całokształt. O to, że zaraz na początku wakacji pojawiają się reklamy Czas do szkoły, a tuż po Zaduszkach wszędzie świecą i błyszczą dekoracje świąteczne. Że niektórzy nauczyciele na lekcjach sztywno trzymają się gotowych scenariuszy lub lekcji z podręcznika. Ludzie w rozmowach cytują wypowiedzi z gazet i telewizji, a studenci znalezione w internecie prace magisterskie. Gdzie ta wolność i swoboda? Dokąd odszedł duch niezależności? Czyżby ręka w rękę ze zdolnościami i pragnieniem eksperymentowania odwiedza wczorajszy dzień?
Uff, może to przez to wszechobecne programowanie i technologię napadł mnie taki przypływ pesymizmu. A tu wszyscy w szkołach mają się dzielnie uczyć programować i przygotowywać do życia w cyfrowym świecie. Może korzystając z okazji zbliżających się świąt BN, warto puścić na chwilkę wodze fantazji i przygotować sobie świąteczny projekt. Niech wirtualny Mikołaj przywiezie nam na saniach stos prezentów. Niech chór aniołków i elfów zaśpiewa kolędy, a fraktalne śnieżynki wirują radośnie. Niech młodszy brat przejdzie labirynt w poszukiwaniu świątecznej niespodzianki. Lekcje informatyki mogą nas cieszyć i nastroić świątecznie.
Wesołych Świąt!
Agnieszka Borowiecka
Grudzień 2019