Sfrustrowany – felieton czerwcowy

Szkic przedstawiający pióro i kałamarz

Dzik jest dziki, dzik jest zły,
Dzik ma bardzo ostre kły…

Ale to nic, w porównaniu z człowiekiem.

Epidemia, kwarantanna, dystans społeczny, wszystko to nam się daje we znaki. Część ludzi nie wierzy w istnienie epidemii, nie wiem nawet, czy wierzą w wirusy – przecież ich nie widać! Inni boją się wszystkiego i najchętniej w ogóle nie wychodziliby z domu. Są też tacy, jak moja mama, którzy stęsknili się za bliskością i dotykiem drugiego człowieka. Bo w izolacji na dłuższą metę po prostu żyć się nie da.

Znoszone są kolejne obostrzenia, coraz więcej nam wolno i skutki od razu widać. Na drogach zrobiło się gęsto, ludzie stoją w korkach do pracy i wypadki znów straszą nas codziennie w wiadomościach. W sklepach nie da się przejść między półkami, by ktoś nam nie dyszał na plecach. Ludzi ciągnie do siebie i coraz częściej gromadzą się, by wymienić informacjami i po prostu trochę poplotkować. Pogoda zmienna, ale i tak kusi nas letni wypoczynek, choć to jeszcze chwilkę czasu zostało. Tylko ta wizja 14 dni kwarantanny przy dalszych wyprawach…

Do szkół wrócili na razie tylko najmłodsi, ośmioklasiści i maturzyści. Poza stresem egzaminacyjnym dochodzi stres związany z utrzymywaniem dystansu, przebywaniem z dala od siebie i od nauczyciela, wchodzeniem do szkoły na raty… Do tego dezynfekcja, wietrzenie, usuwanie z pomieszczeń wszystkiego, czego się nie da odkazić. Co czeka nas dalej, czy we wrześniu wrócimy do normalnej pracy? Tego na razie nie wie nikt. Jednak wszyscy mamy już dość nauki zdalnej i chcielibyśmy wrócić do normalnych lekcji. A przy tym od nowego roku część osób rozpoczyna naukę w nowej szkole. Jak pierwszaki mają się zapoznać ze sobą nawzajem i z nauczycielami, ze szkołą i nowym stylem pracy – jeśli nauka ma pozostać zdalna? Jak nauczyciele mają zdalnie rozpoznać potrzeby i możliwości nowych uczniów? I co z tymi, którzy „zniknęli z radaru” i od początku kwarantanny kontakt się z nimi urwał? Jak mówi znajoma nauczycielka, niewielu uczniów jest w stanie zdyscyplinować się i samodzielnie zadbać o swoją naukę. A uczy w liceum i ma do czynienia ze starszą młodzieżą. Ostatecznie narzekania rodziców na ilość czasu poświęconego na pomaganie swoim dzieciom w zdobywaniu wiedzy, nie wzięły się znikąd.

Może dlatego wszystkim nam zaczynają puszczać nerwy. Nieprzyjemne komentarze w internecie to już reguła. Przykre rozmowy telefoniczne i pretensje do każdego stanowią codzienność. Żądania, złośliwości, osobiste wycieczki, aż czasem się pracować odechciewa. Frustracja zżera nas wszystkich i utrudnia życie. Dlatego kieruję do wszystkich nauczycieli serdeczną prośbę. Zanim zaczniecie wypowiedzi, zanim skomentujecie i podsumujecie swoje wnioski, weźcie oddech i wstrzymajcie się w biegu. Spójrzcie, jak pięknie kwitnie wokół przyroda na przekór suszy i skażeniu powietrza. Wsłuchajcie się w śpiew ptaków i jeśli to możliwe poobserwujcie ich zachowanie. Zapomnijcie o niedogodnościach, frustracji, zniechęceniu. Dajcie przykład swoim uczniom i innym, którzy tak negatywnie się wypowiadają o naszym zawodzie. Pokażcie im, że nie mają racji. Naprawdę, będzie lepiej!

Wdech – wydech, wdech – wydech, tylko spokój nas może uratować…

Agnieszka Borowiecka
Czerwiec 2020