Ja wiem lepiej – felieton majowy

Szkic przedstawiający pióro i kałamarz

Najmądrzejszy w całej wsi,
a we wsi – jedna chałupa

Polacy to jednak naród niezdyscyplinowany. Tak, wiem, informacje nas wprost zalewają i trudno znaleźć te w 100% pewne, ale jak się rozejrzymy dookoła, to dominuje podejście JA wiem lepiej. Co mi tam zakazy, nakazy i pouczenia, przecież każdy z nas jest najlepiej poinformowany o tym, co jest słuszne i jak należy postępować. Oj, jednak przed nauczycielami daleka jeszcze droga, by wychować nowe pokolenie i przekonać uczniów do myślenia. Nawet niekoniecznie logicznego – po prostu do myślenia.

27 marca, do lasu wejść jeszcze można, ale wprowadzono zakaz korzystania z urządzeń do ćwiczeń. W lesie kabackim wszystkie większe konstrukcje owinięto folią, pojawiły się kartki informujące o zakazie użycia. Widzę pana w wieku na oko około 30 lat, który przykuca, by przejść pod folią, łapie za wiszące nad głową kółka i zaczyna się podciągać.

18 kwietnia, las zamknięty. Przy ścieżkach wiszą plakaty zakazujące wstępu. Podchodzę bliżej, by przeczytać. Mija mnie rowerzysta, objeżdża szlaban i jedzie dalej ścieżką prosto w głąb lasu.

24 kwietnia, lasy ponownie otwarte, ale obowiązuje zakaz zgromadzeń, korzystania z różnych urządzeń do ćwiczeń i zabawy. Najpierw widzę dwóch panów podciągających się na drążkach. Gwoli jasności – folii zabezpieczającej ciągle nie zdjęto. Kawałek dalej czuję charakterystyczną woń dymu. Tuż obok ogrodzonych wiat wypoczynkowych dwójka ludzi pali sobie ognisko. Co tam, że prasa i telewizja trąbią o zagrożeniu pożarowym i suszy. Nic to, że leśniczy przestrzegają niepotrzebna iskra, wystarczy gorąca rura wydechowa…  A zakazy? Nieważne, oni wiedzą lepiej. Podobnie jak rowerzysta, który zatrzymał się na skraju lasu, aby zapalić papierosa. I odetchnąć „świeżym” powietrzem.

Na całym świecie długo zastanawiano się, czy należy nosić maski ochronne, czy też nie. W końcu w Polsce zapada decyzja – Nosimy! Media dosłownie prześcigają się w instrukcjach jak zakładać, zdejmować, nosić, prać. Jedno jest pewne – wychodzisz na zewnątrz, to masz zasłonić nos i usta. Możesz ewentualnie zdjąć maseczkę, jak jesteś w lesie, ale także wtedy pamiętaj o obowiązkowym dystansie co najmniej 2 metry. Wprost organicznie nie znoszę, jak mi się coś nakazuje, ale maseczkę zakładam i to wcale nie dlatego, że za jej brak grozi wysoki mandat. Ale jak dziś wyszłam z domu, a potem do niego wracałam, spotkałam kilka osób na ulicy, które maseczki nie miały. Widziałam też maseczki zsuwane pod brodę, zasłaniające tylko usta, wyciągane z kieszeni na widok policjanta. A spróbuj takiej osobie zwrócić uwagę. Skomentuj w sklepie, że nie musi ci leżeć na plecach i chuchać na kark. Wymiń grupkę blokującą całą szerokość chodnika. Co usłyszysz, to twoje. Przecież ONI WIEDZĄ LEPIEJ!

Cały czas zdawałam sobie sprawę z trudności związanych ze zdalnym nauczaniem. Ostatecznie w ten sposób uczę siebie i innych już od wielu lat. Jednak nauczyciele dziś mają przed sobą dodatkowe zadanie. Jak już uda im się nawiązać kontakt z uczniami – co wcale nie jest takie łatwe – muszą skupić się na czymś więcej, niż tylko przekazywanie wiedzy i realizowanie podstawy programowej. Powinni wychować, nauczyć myśleć, pokazać, co jest teraz ważne. Ale czy można to zrobić bez osobistego kontaktu?

 

Uroczyście oznajmiam, że przemyślałam to w sposób tajny,
a teraz daję to wszystkim pod rozwagę.

Agnieszka Borowiecka
Maj 2020